U Julka następuje rozkwit słownictwa branżowego. Tu związanego z piłką nożną.
I tak. Na pytanie: jak gramy? Usłyszę: nogą.
Strzał w bramkę: dooool! (dla ścisłości wołane od zarania mowy).
Mecz - obejdzie się bez tłumacza.
Ito (sito) - gdy piłka potoczy się między nogami bramkarza.
Nie dola - nie ma gola.
No nie! - komentarz po nieudanym strzale.
I wreszcie: bubek.
Bubek to nie bubel piłkarski, ani oferma słabo grająca w nogę. Bubek to słupek.
Z życzeniami doli, bez bubka. :)
Matka podwórkowych piłkarzy.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Zaraz dojdzie wam aut i karny...
OdpowiedzUsuńA potem sędzia kalosz ... :)
Usuń