Trudno mówić o pierwszych promieniach wiosennych.
Ale słońce.
Błękit nieba.
I to ciepło zera stopni przy kilkunastominusowych mrozach jak przedsmak lata.
Nie było siły. Pogoda wyciągnęła po nas ręce.
Krótka rozgrzewka i tata na bramce, a chłopaki - miniaturowa drużyna. Julek pomocnik na lewym skrzydle, Krzyś napastnik i główny rozgrywający. Podanie, dośrodkowanie i goool!! Cieszynka, taniec wygranych.
Po takim meczu obiad smakował wybornie. :)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz