Julek zaprosił do planszówki Misia. - Chodź, Miś, Siadaj. Gra. - szeptał mu do ucha. Wyciągnął krzesło, posadził na nim swojego gościa. Poprawił, żeby było wygodnie. Rozłożył planszę. Pokazuje, tłumaczy misiowi. Wyjął trzeciego pionka. - Żółty. Ty. - wyjaśnił kumplowi.
No dobra. Gramy z Misiem.
Rozpoczyna Miś. Julek rzuca za niego kostką. Liczy. Przemieszcza żółty pionek. Potem swoim pionkiem wędruje. Gramy. W duchu cieszę się, bo Julek musi za dwóch rachować. Nie jesteśmy nawet w połowie gry, gdy Julek załapuje, że całą robotę odwala za Miśka.
- O nie! Miś nie gra. Chory. - i eliminuje gościa.
Szkoda. Z trzecim graczem szybsza rozgrywka. Tego już jednak synek nie bierze pod uwagę. Nie umie. Myślenie analityczne nie leży w kręgu zainteresowań (i możliwości) Julka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz