Pomknął miesiąc jak ekspres po torach, po torach, przez las. Wyjątkowo wdrażaliśmy się w stare-nowe obowiązki bez większych zgrzytów i potknięć. W rozruch weszliśmy miękko, mięciutko i tylko starszy syn musiał odłożyć nocne towarzyskie pogawędki, żeby przed siódmą być zwartym i gotowym na nowy dzień. Całkiem jednak po męsku przyjął to na klatę.
Wdrażanie w nowy rok szkolny u Julka przebiegło w sposób oczywisty, pozytywny i radosny. Żadnych napięć. Po prostu. Jest szkoła. O! Dooobrze. Zazdroszczę czasem Julkowi tego przyjmowania rzeczywistości taką jaką jest. Otwarcie, z ciekawością, uśmiechem.
Starszy za to bojowo nastawiony. Wiadomo - ósma klasa. Od teorii do praktyki długa droga i już wiemy, że uczyć trzeba się efektywniej. Modyfikujemy założenia, nie rozdmuchujemy aspiracji, wdrażam pracę u podstaw. Idzie z lekka opornie, ale nie beznadziejnie. Treningi piłki nożnej trzy razy w tygodniu, dodatkowy angielski i matematyka, polski ze mną (i nie ma że możemy pogadać na luźne tematy, od tego są wyjścia z Kilką). Przygotowania do bierzmowania. Egzaminy ósmoklasisty 24-25-26 maja. Unikamy rozmów o nauce zdalnej. Ta niczym upiór wisi gdzieś w powietrzu. Nie chcemy tego spotkania.
Zdążyliśmy zaliczyć przeziębienie. Julek kichał dwa dni, Krzysiek cztery. Wzmacniamy się sokiem z czarnego bzu, witaminą D, spacerami.
W szkole Julka ruszyły dodatkowe zajęcia. Z copeiery musieliśmy zrezygnować. Kolidowały z innymi zajęciami. Za to od najbliższego poniedziałku Julek rusza z treningami piłki nożnej w swojej szkole. Po lekcjach, w poniedziałki przez godzinę będzie uczył się technicznie kopać piłkę. :)
Łagodnie wchodzimy w jesień.
Czytam że piłkę macie mieć w szkole ale zapraszam też do footbolowej bandy na Bemowo w niedzielę od 16.30 do 18.30 za free.
OdpowiedzUsuńFajnie, ale dla nas za daleko. Po całym tygodniu jeżdżenia, jechać znów ponad 30 km w jedną stronę, to trochę za wiele, niestety. :(
UsuńSzkoda bo miło byłoby Was znowu spotkać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!