Po powrocie z gór zakiełkował nam pomysł pojechania z Julkiem nad morze. Julek lubi morze. Piasek, woda, lody. Dobry plan. Jak mawia mój młodszy syn.
Kłopot jest tylko z moim urlopem. Ograniczają mnie limity, nieplanowane sytuacje, na które muszę mieć zapas wolnych dni, obiecane wizyty bez pośpiechu. Sierpniowy urlop zabukowałam dla mamy. Radek swobodniej zarządza czasem wolnym, co nie znaczy, że ma go więcej. No i do Bielska nie musi jechać. ;) Zdecydowaliśmy - pierwszy raz w naszym rodzinnym grajdołku - że nad morze pojadą we dwójkę, szczególnie, że w grafiku prac zawodowych Radka pojawiła się luka. Organizacją wyjazdu miałam zająć się ja.
I tak oto od soboty zarządzam domem w pojedynkę. Na pokładzie zostali Krzyś i Kilka. Radek z Julkiem wypoczywają w Dźwirzynie. Ten rozdział na podgrupy rodzinne dobrze mi służy. Wszystko spowolniło. Zmniejszyło rozmiary domowych obowiązków o połowę. Trochę Radek niezręcznie czuł się przez pierwsze dni, że my tutaj, a on tam z Julkiem. I frajda frajdzie nierówna. Niepotrzebnie. Każdy z nas ten czas pożytkuje na własne potrzeby. A ja się niezmiernie cieszę, gdy doganiają mnie fotki uśmiechniętego, zadowolenego i szczęśliwego Julka. A wśród nich specjalne przesyłki dla mnie.
Są piasek, woda, lody. Dobry plan. Chwilo trwaj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz