piątek, 11 lipca 2025

Ścieżka pod Reglami

Kolejny dzień pobytu (wtorek) spędziłam z Radkiem i Julkiem. Krzysiek z Maćkiem zarządzali swoim czasem samodzielnie.

Wtorek był słoneczny i przyjemny. W planach był spokojny, dostosowany do wędrujących osób, spacer ścieżką pod Reglami. Autobusem podjechaliśmy do ronda Jana Pawła II, skąd pieszo doszliśmy do Wielkiej Krokwi. Tu zaczyna się szlak. Szliśmy w osiem osób. Julek trochę bardziej liczył na stacjonarne moczenie nóg w potoku, ale i tak szedł bez protestu. Droga nie jest wymagająca. Minęliśmy wejście do Doliny Białego, doszliśmy do wejścia do Doliny Strążyskiej. Tutaj zrobiliśmy przystanek na lody (Julek i Radek) oraz kawę i szarlotkę na ciepło (ja). Ach, jak mi smakował ten deser. 

Dalej było tak samo przyjemnie. Po drodze spotkaliśmy Igora z rodzicami, wędrujących do Doliny Strążyskiej. Dwa lata temu eksplorowaliśmy Drogę do Buńdówki, w tym Drogę Walczaków. I jedną i drugą, początkowo mijając pola, można dojść z ścieżki pod Reglami do ul. Kościeliskiej.




Środa to już kompletnie nam się rozjechała. Krzysiek z Maćkiem poszli do Doliny Pięciu Stawów, Radek z Julkiem na Gubałówkę, a ja z Anią - mamą Maksa na Halę Gąsienicową. Powędrowałyśmy z Kuźnic przez Boczań. Lubię ten szlak. Najpierw nieśpiesznie wije się wśród drzew, a potem odsłania coraz piękniejszą panoramę. Miałam trochę szczęścia. Przede mną szła grupa młodzieży z przewodnikiem, który tłumaczył, jakie widać szczyty. A że widoczność tego dnia sprzyjała, dojrzałam i ja w oddali Babią Górę i Trzy Korony w Pieninach. A potem na na Przełęczy między Kopami pięknie widać Kasprowy, Giewont, Czerwone Wierchy. 


W Murowańcu, na Hali Gąsienicowej jak zawsze tłumek ludzi. Chwilę odpoczęłyśmy i ruszyłyśmy z powrotem. Tym razem nie przez Dolinę Jaworzynki, ale Doliną Suchej Wody, przez Psią Trawkę do Cyrhli, skąd miałyśmy autobus do naszego hotelu. 

Bardzo przyjemny szlak. Wije się łagodnie w dół wśród lasu. Mało na nim turystów i mimo, że to chyba jedno z nielicznych miejsc, gdzie można rowerem, tylko dwóch rowerzystów nas minęło. Szłyśmy sobie z Anią, kolana nie cierpiały, gadałyśmy. Fajnie tak. 






I tak minął kolejny, przyjemny dzień. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz