wtorek, 30 kwietnia 2013

Jedziemy

Poskramialiśmy kaszel Krzysia od ponad dwóch tygodni. Grał nam na nosie wilgotnie i niewzruszenie. Nie powodował ubytków energii ani apetytu, szczególnie na słodkie. Krzyś więc chodził do przedszkola, a kaszel z nim. Popołudniami grali we frisby i na moich nerwach (czasami). Krzyś kaszlał różnie, w nocy prawie wcale. Aż jak nie wywalił kanonady dziś o północy. Reszta nocy była nie moja. Morfeusz odpłynął beze mnie. Się wkurzyłam i na wojnę z kaszlem Krzysia poszłam. Wzięłam do lekarza, zainwestowałam w przepisane syropy i toczymy sobie bitwy. Krzyś na dzielnego pacjenta nie aspirował. Dostał energicznego. Pasował jak ulał. :) Gabinetu przecież prawie nie rozniósł pytaniami o wszystko.
I tak w trakcie kuracji, z torbami pełnymi wszystkiego, czekamy - czuwając we śnie - poranka. Już jutro, tuż po śniadaniu, spakowani, naładowani pozytywnym wyobrażeniem przygody, przede wszystkim zaś spragnieni oderwania się od tu i teraz, wyruszamy do Biskupina. Na V Zakątkowy Zlot. Na spotkanie ze starymi znajomymi i nowymi. W znane zespołowe obszary jedziemy, w całkiem nieznanym terenie. :)
Fajnie. Normalnie jakbym na wycieczkę klasową jechała. :D

1 komentarz: