wtorek, 24 listopada 2015

Interes

Wpadłam na pomysł biznesu. Po każdej wpadce Julek sam się ubiera.
Zanim jednak interes na dobre się rozkręcił, Julek przestał strzelać w gacie. Jakieś dziesięć dni temu. Triumfu nie obwieszczam. Carpe diem i z wdzięcznością przyjmuję ten podarunek przebłysku łaskawości dziecięcia mego młodszego dla matki steranej ablucjami pokupalnymi (fe, paskudztwo, błeee). Wszak wiem - dziś tak, jutro nie. Ostrożnie i z nieufnością obserwuję to nagłe przebudzenie samokontroli fizjologicznej. Idzie jednak we właściwym kierunku. Może być, że do końca roku dorwiemy nasz kolejny ośmiotysięcznik samodzielności. A zestaw ratunkowy stanie się tylko muzealnym eksponatem w zbiorach przedmiotów z dojrzewania mojej niestandardowej pociechy.
Niemniej samoubieranie Julek doskonali. Niewykluczone zatem, że ośmiotysięczniki będą dwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz