niedziela, 15 listopada 2015

Jesienne porządki

Wiatr ustał, wzięliśmy się za jesienne porządki. Liści mnóstwo. Liści zwiędłych, wilgotnych, nieszeleszczących. A mimo udało się rozpalić ognisko, które w zasadzie przez tę mokrość dymiło, ale liście powoli, powoli znikały. Zapach jesieni wkradł się znowu w ubranie. Lubię go. To zapowiedź znalezienia się w skorupce, nie większej od orzecha, w której moszczę wygodne, przytulne mieszkanko na czas zimowej zawieruchy bezsłonecznej, wyssanej z energii, nicdziejstwa.
No. I chłopcy przenosili te liście w dymiące ognisko. Z takim zaangażowaniem, że przydusili ogień. Trzeba było od początku rozpalać. Bez mistrza ognia nie dało rady.
I znów paliło i dymiło, liście wchłaniało, mnie na kawę wysłało. Samiuteńka, cichutko przycupnęłam w swojej łupince. Wdychałam ciszę bez testosteronu.
Chłopcy w dymie zniknęli.
Wielka frajda z tych porządków.








2 komentarze:

  1. A wiesz, ze palenie liści w ogrodzie jest obecnie zakazane? Można nawet 500 zł mandatu za to dostać??
    Ja tez zapach dymu kojarzę z jesienią i zima, ale mieszkając w Krakowie już wiem, jakie to szkodliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż. I pewno publikując zdjęcia na blogu sama się podkładam. Jestem zwolenniczką umiaru. W każdej dziedzinie. Trochę dymu nie zaszkodzi. W przeciwnym razie za chwilę się okaże, że nie będę mogła na własnym podwórku zrobić grilla, duszonek czy upiec kiełbasy na ognisku. Bo zanieczyszcza się powietrze.

      Usuń