wtorek, 29 stycznia 2019

Pytanie

Można zadać pytanie:
Po co zabierać do Muzeum Powstania Warszawskiego ośmioletniego chłopca z zespołem Downa o małym rozumku, który nie jest w stanie podążyć za historycznym ciągiem przyczynowo-skutkowym (niehistorycznym też nie za bardzo), który  nie rozumie pojęć „wojna”, „powstanie zbrojne”, „wróg”, „okupacja”, „hitlerowiec”, ba – który najlepiej odnajduje się w teraźniejszości, przeszłości nie wyraża, przyszłość definiuje słowem „potem”.
Powodów jest kilka. Żaden (na tym etapie) nie ma związku z lekcją historii.

Powód pierwszy. Oczywisty.
Julek sam nie zostanie w domu. Dobór miejsc, które chcemy odwiedzić ewoluuje. Sięgamy do miejsc trudniejszych, wymagających pewnego poziomu poznawczego. Krzysiek staje się starszy. Powoli wyrasta z dziecinności. Owszem – ciągle zabawa mu w głowie i lepszy pewno byłby park trampolin od Muzeum Powstania Warszawskiego, ale i muzeum warto zobaczyć. Rozwój Krzyśka przebiega prawidłowo, rozwój Julka pełen jest zakłóceń. Nie chcemy przez te zakłócenia rezygnować ze wspólnych wypadów tylko dlatego, że na poziomie poznawczym Julek nie nadąża. Zawsze pozostaje przecież forma. Przez nią też można czegoś Julka nauczyć. No i postawmy sprawę jasno – oczekiwania Julka i Krzyśka coraz bardziej się rozjeżdżają, nie zawsze jedno z nas zostanie z jednym, żeby drugie z nas pojechało gdzieś z drugim. Cenimy wspólne razem.

Powód drugi. Niehistoryczny.
Najlepsze wycieczki do Warszawy to te, w których można skorzystać z komunikacji miejskiej. Sprawnie, bez korków i stresu ze znalezieniem miejsca parkingowego. Szybka Kolej Miejska (SKM), metro, tramwaje, autobusy – miasto daje spory wybór. To zarazem kapitalna nauka właściwego zachowania w miejscach publicznych. A bywa przecież różnie. Aktualnie mamy etap „ja sam”, więc jest to również nauka dla nas, w jakim zakresie możemy Julkowi w danym momencie pozwalać na samodzielność pod naszą kontrolą. Ja sam wejdę do metra, ja sam skasuję bilet, ja sam wjadę po schodach, ja sam nacisnę guzik (dziękuję, dziękuję konstruktorom, disajnerom i innym inżynierom, że w wagonie metra i SKM-ki wejść jest kilka – łatwo rozbroić tę bombę rywalizacji między braćmi, który pierwszy naciśnie guzik, bo guzików jest tyle, ile wejść), ja sam pójdę/pobiegnę/nie ucieknę. Taka wycieczka to praktyczny egzamin na  reagowanie przez Julka na hasło: „STOP!”. Bywa różnie, z przewagą pozytywnych wyników.

Powód trzeci. Wychowawczy.
„Dziękuję”
„Przepraszam”
Uśmiech.
„Nie widzę” – zgłoszenie reklamacji.
Uśmiech, uśmiech. Można się uczyć od Julka.
- Jak masz na imię?
- Julek.
- Skąd przyjechałeś?
Cisza. Rodzice się włączają.
Każde wyjście z domu to wchodzenie w relacje z ludźmi. To dialog. To akcja-reakcja. To produkcja właściwych zachowań, redukcja niewłaściwych. Podróże kształcą.

Powód czwarty. Nieoczywisty.
Poznawczo Julek jest na etapie może czterolatka. Emocjonalnie mógłby niejednego zaskoczyć. W tej sferze Julek ma zainstalowany wewnętrzny czujnik, którym doskonale rejestruje stany emocjonalne i empatycznie na nie reaguje. Znając tę mocną stronę Julka, mogę ją wykorzystać wszędzie. W Muzeum Powstania Warszawskiego też. Ta pani się śmieje. Ta pani jest smutna. Ten pan płacze. Julek to świetnie rozumie i jeszcze lepiej czuje. Świetna baza do budowania opowieści. Prostej i zrozumiałej nawet dla chłopca z zespołem Downa o małym rozumku i wielkim sercu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz