U nas domówka na całego. Wzbogacona wyłącznie o kolegę Krzysia (dorasta mi syn coraz bardziej). Julek właśnie zasypia, Radek ogląda kabaret (stare Paranienormalni), Kilka chodzi zestresowana po całym domu, ja piszę posta.
W mijającym roku najwięcej doskwierało mi mocne ograniczenie spotkań towarzyskich. Zwyczajnych, na grillu, na spacerze, na tarasie, na lodach, na rowerze. Bez masek, bez strachu że może noszę wirusa i zarażę albo że sama się zarażę.
Poza tym ten rok obszedł się z nami łagodnie. Przeżyliśmy go w zdrowiu. Zaczynaliśmy rok z długą listą czasochłonnych i niełatwych zadań. Wykonaliśmy w zasadzie wszystkie.
Przed nam Nowy Rok. Nowe wyzwania. Nowe zadania. Stara, znajoma niepewność. I cień pandemii, która trwa. Życzę sobie i Wam, aby to, co zacznie się za godzinę i trochę, było początkiem dobrej przygody. Żeby nie opuszczało nas zdrowie, uśmiech i optymizm. A przy tym dopisywało szczęście. W tym wszystkim jednak najważniejsza jest miłość.
Szczęśliwego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz