Systematyczność nie jest ostatnio moją mocną stroną. Ubiegły rok bez planów, pod dyktando choroby mojej mamy, w podróży, nieustannej podróży. Aplikacja poinformowała mnie, że od listopada 2023 do sierpnia 2024 jedenaście razy byłam w Bielsku. Taki trudny ubiegły rok minął jak sen.
W tym - zachłannie planuję wspólne wypady. Zacieram ręce na nasze razem. Mama pokonała raka. Mogę swobodnie oddychać. Oddycham celebrując każdą chwilę. Tak bardzo nauczyłam się tego w ubiegłym roku.
W tym ubiegłorocznym zapętleniu Julek zrobił się starszy, dojrzalszy, bardzo nastolatkowy. I mimo trudności niezależnych od nas udało nam się kilka rzeczy.
Julek miękko, płynnie przeszedł z czytania tekstów wielkimi literami do czytania tych składających się z małych liter. W przestrzeni publicznej, w kinie, w metrze, w komputerze potrafi zatrzymać wzrok na jakimś wyrazie i czytać go.
Pojechał pierwszy raz na letnią kolonię. Spędził dwa tygodnie z kolegami i koleżankami bez mamy i taty. Pięknie, z właściwym wsparciem poradził sobie z tęsknotą. Wrócił zadowolony. Bogatszy w doświadczenie, bardziej samodzielny.
Odważyłam się zabrać Julka na wycieczkę w góry. Na szlaku byliśmy tylko we dwoje. W czasie wędrówki pojawiły się kryzysy, ale poradziliśmy sobie z nimi. Julek pokonywał słabości, szedł mimo znużenia, zmęczenia, skazania tylko na moją obecność. Mieliśmy też dużo wspólnej frajdy podczas tej wycieczki. Będziemy iść dalej.
Rower. Kupiliśmy Julkowi nowy, większy, z przerzutkami. Rozkręciliśmy się tak, że w końcówce lata zabrałam Julka na warszawskie ścieżki rowerowe. Chłopak był absolutnie gotowy. Uważny rowerzysta, reagujący właściwe na moje komendy. Jeździ zachowując zasady bezpieczeństwa. Lubi jeździć na rowerze.
Zaliczyliśmy kilka premier kinowych. "Vayana 2", "Miś Paddington w Peru", "Lew Mustafa", "Kleks. Wynalazek Filipa Golarza", "Sonic 3". Wszystkie wyjścia były pilotowane przez Julka. Wiedział, że już, pilnował, żeby kupić bilety, zadzwonić do mamy Antka, umówić nas do kina (chłopaki umawiali się na Kleksa). Inicjatywa i planowanie było po stronie Julka, ja tylko wykonywałam zlecenia.
Julek zaczął piątą klasę. Właśnie minęliśmy półmetek podstawówki, w której po procedurach odroczeń, powtarzań klas będzie mógł pozostać do skończenia 20 roku życia. A na pokładzie mam piętnastolatka. Prawie piętnastolatka. Do października jeszcze trochę pozostało czasu. Tymczasem ten prawie piętnastolatek dopytuje:
- Mama, a ja dorosły? Broda?
Mnie tam niespieszno.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz