środa, 27 czerwca 2012

Solidarność męska

Wstaję codziennie o 5.00. Krzyś na czujce, budzi się zaraz po mnie. Bo chce przytulenia przed moim wyjściem. Teraz jest i tak lepiej, bo nie chodzi za mną jak cień i w spokoju mogę włosy umyć, umalować się, ubrać. Wypracowaliśmy wspólnie rytuał, że leży sobie w łóżku, a ja po każdym etapie przygotowań podchodzę do niego na przytulańca. Za każdym razem upewnia się, czy przyjdę. Czasem jednak, bardzo rzadko Krzyś zasypia tak czekając. Wtedy zostawiam mu liścik. Na małej karteczce ślad, że byłam. To jakieś miłe słowo, serduszko narysowane albo buźka uśmiechnięta. Wiem od Radka, że Krzyś lubi te karteczki. Wczoraj był dzień liściku. Za to Julek nie spał (idealnie się wymieniają, żadnej synchronizacji ;). Dzisiaj na odwrót. Julek śpi, Krzyś czuwa. Już mam wychodzić, gdy Krzyś woła mnie:
- Mamuś, ale zostaw karteczkę dla Julka. Trochę zdziwiona prośbą starszego syna, w pośpiechu nakreślam trzy serduszka. Zostawiam wiadomość dla Julka i wychodzę do pracy.
Ciąg dalszy z relacji Radka. Julek budzi się. Krzyś chwyta karteczkę, biegnie do brata i woła (podobno nie bez dumy):
- Zobacz Julek, co załatwiłem Ci u mamy!
Bracia. :) Cieszy mnie ta nieco szorstka opiekuńczość Krzysia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz