środa, 12 grudnia 2012

Śmierdząca sprawa

Minął pierwszy dzień mlecznego odwyku. Julek brak butli rano i wieczorem zniósł bezrefleksyjnie. Zmiany przyjął na klatę. Wsunął więc bez zastanowienia kanapkę bez masła, z cienko pokrojonym kabanosem (śniadanie) i kanapkę z dżemem (kolacja).
Zmiany w diecie będą wymagać nie lada roszad kuchennych, ale podołamy. Na dwa tygodnie z julkowego menu znikają jogurciki, śmietana, danonki wszelkiej maści, masło, ser biały i żółty, jajka. I wszystko co nosi mleko w sobie. Krowa a sio!
Testujemy, czy plamy na twarzy i wolne stolce to wina mleka.
Celiakia po wstępnych badaniach wykluczona. Ale to badanie tylko z krwi. Jeśli dieta nie pomoże, udamy się do gastrologa. Kupa luźna, kupa rzadka, kupa śmiechu od niemowlęctwa. Trochę za długo, więc szukamy winowajcy.
Wczoraj wreszcie wizyta u alergologa. Czułam się dopieszczona, przenicowana pytaniami i pozytywnie nastrojona dociekliwością pani doktor.
I zaczynamy od diety. Jeśli będzie kupa poprawy, czy tam poprawa kupy, mamy przyczynę i pozostajemy na diecie. Jeśli nie, szukamy dalej. Testy pokarmowe na początku stycznia. Maść doraźnie już teraz i plamy powoli znikają.

2 komentarze:

  1. Kupę mojego Julka, kiedy był w wieku Twojego Julka rozwalniały, jak się potem okazało, soki typu Kubuś. Od tego czasu takie soczki z domu zniknęły, a wraz z nimi wolne stolce. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to nie soki. :( Wyeliminowaliśmy z diety już jakiś czas temu wszelkich podejrzanych: soczki były na pierwszym miejscu. Kupy luzacko podeszły do sprawy. Czyli konstans. Niestety.

      Usuń