sobota, 10 grudnia 2016

Jasełka

Tradycyjnie, już trzeci rok z rzędu Julek brał udział w przedszkolnych jasełkach.
Tym razem nie grał milczącej roli Józefa, ani nie szedł pokłonić się Dzieciątku jako osiołek. 
W tym roku jasełka miały nieco inny charakter. Dzieci weszły w role dorosłych. Chłopcy szykowali stół, czyścili buty, dziewczynki pichciły coś w kuchni. Ostatnie przygotowania do wieczerzy wigilijnej, aby wreszcie przy piosence "Jest taki dzień" rozpocząć zainscenizowaną wigilię. Były więc kolędy i pokłon przy stajence i prezenty pod choinką. Wszystko zgrabnie, ładnie i uroczo przeplatało się, nie zostawiając miejsca na nudę. Dzieci weszły w role znakomicie. Nie były stremowane, pięknie mówiły, śpiewały, tańczyły. A Julek dotrzymywał kroku. I nienagannie prezentował się pośród swoich kolegów i koleżanek. 
A nawet. Nawet zadebiutował werbalnie. 
Tak, proszę państwa. Przemówił zgodnie ze scenariuszem. Z maleńką tylko podpowiedzią, wymówioną teatralnym szeptem "teraz ty, Julek". :) 
Dzieci wymieniały rzeczy, miejsca, które owionie atmosfera świąt. Julek powiedział: "domy". Jedno malutkie słowo. A taka wielka sprawa dla nas. 
Powtórzę się nie wiem który już raz - Julek trafił do fantastycznego przedszkola. "Wyliczanka" nie jest placówką integracyjną, ale ma świetną specjalistkę p. Agatę, która trzeci rok z rzędu prowadzi efektywnie terapię Julka, ma kapitalne wychowawczynie - w tym roku p. Milenę i świetną właścicielkę p. Karinę, która potrafi zebrać zespół osób zaangażowanych i sercem oddanych swojej pracy. 
Po jasełkach jak zwykle był poczęstunek, a potem warsztaty świąteczne. Zrobiłam pachnący jodłą i cynamonem wieniec na drzwi.













Julek z p. Agatą


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz