wtorek, 19 marca 2019

Urodziny

Był czas, gdy Krzyś chadzał na urodziny do koleżanek i kolegów. Koniec przedszkola, początek szkoły – impreza goniła imprezę. Julek siedział w domu. Mały, niekomunikatywny zanadto, żłobek w wieku przedszkolnym. Minęło kilka lat… Teraz Julek chadza co rusz na imprezy, a Krzysiek siedzi w domu, o ile nie gra w tym czasie jakiegoś meczu.

Pierwsze zaproszenia traktowałam z niedowierzaniem, wzruszeniem i tkliwością. Stresowałam się bardzo – jak Julek da sobie radę, czy zostanie zrozumiany, gdy wyrazi jakąś potrzebę, czy nie pogubi się w labiryncie sali zabaw albo nie zaszyje gdzieś z boku z powodu miejsca nieznanego, obcego. Zupełnie niepotrzebnie. Julek w sali zabaw – jakakolwiek by nie była – mała czy duża – odnajdywał się natychmiast. Biegał, szalał, a jak nie chciał, znajdywał jakieś zajęcie i zawsze miał towarzysza swojej aktywności.  To dzieci, które znał z przedszkola, budowały Julka poczucie bezpieczeństwa. Nie czuł się nigdy wyobcowany – mimo że na gruncie innym niż przedszkole. Lubienie Julka nie było urzędowe.

Przez te dwa lata bywania na salonach Julek nabrał ogłady, doświadczenia, stał się dojrzalszy. Przestał ściągać skarpetki w sali zabaw i biegać na boso. Pozwala zakładać bransoletkę na wejściu i nie ściąga identyfikatora przyklejonego na piersi. Mocno irytują go te dwie rzeczy, ale rozumie, że to konieczność i potrafi ją skutecznie ignorować, skupiając się na zabawie. Wręczając prezent życzy „100 lat” i zaśpiewa „100 lat”, gdy nadchodzi czas na tort. Tort wsuwa zawsze kulturalnie i ze smakiem. Potrafi włączyć się w zajęcia prowadzone przez animatora. A ostatnio uczestniczyć w zajęciach z serii laboratorium chemiczne. Siedział z innymi dziećmi, eksperymentował, słuchał poleceń pani, całym sobą chłonął to, co dzieje się wokół.  Skoncentrowany, aktywny, ciekawy.

To, że Julek jest w tym miejscu swojego rozwoju to również zasługa dzieci i ich rodziców. To żaden obciach mieć na urodzinach kolegę z zespołem Downa. I choć dzieci (wiem od rodziców, wiem od wychowawców) coraz częściej dostrzegają inność Julka, w niczym im to nie przeszkadza lubić go. Zwyczajnie, po prostu lubić. Dostrzegać w nim chłopca, z którym można broić, bawić i śmiać się, a kiedy zajdzie potrzeba też wspierać go. Gdy mama jednej z koleżanek Julka, mówi: „Moja córka cały czas opowiada o Julku, ona go kocha.”, wzruszam się i niemo krzyczę: dziękuję!

zdj. Emilia Domańska

zdj. Emilia Domańska 

zdj. Emilia Domańska 

zdj. Emilia Domańska 

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ale że ładne? ;) Autorką jest Emilia - mama Rozalki, która chodzi do przedszkola Julka. Ma rękę i oko do zdjęć. Fantastycznie dokumentuje życie przedszkolne. A jaką piękną książkę-album Julek dostał w prezencie na swoje urodziny od Rozalki. Ma cudną pamiątkę z przedszkola.

      Usuń