Ćwiczymy z Julkiem liczenie przy różnych okazjach.
Szykuję niedzielny obiad. Julek przygotowuje stół. Rozkłada talerze, wraca po sztućce.
- Julek, weź cztery łyżki. Licz. - mówię.
A synek mój:
- Raz mama, raz tata, raz Krzyś, raz Julek....
Nieważna metoda. Liczy się efekt. :)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brawo! Na konkretach już liczy. :)
OdpowiedzUsuń