czwartek, 30 czerwca 2022

Sami w domu

To, że moi synowie rosną, zmieniają się, dojrzewają nie tylko fizycznie dostrzegam niemal codziennie. Mimo że przeobrażenie w człeka dorosłego to proces. Wieloletnia ewolucja.

Dziś doświadczyłam sytuacji, gdy z powodu zbiegu kilku spraw w jednym czasie, musieli zostać na parę godzin sami. To, że Krzysiek rządzi się dojrzewającą samodzielnoscią, to już chleb powszedni. To, że Julka czasami zostawialiśmy zupełnie samego na 20-30 minut samego, też wiadome. Dzisiaj jednak Julek został zaopiekowany przez starszego brata. 

I to był taki moment, gdy absolutnie nie bałam się, że coś pójdzie nie tak. Uwierzyłam w dojrzałość, świadomość i zrozumienie sytuacji przez obu moich chłopaków. Przyjęli na klatę okoliczności. Krzysiek przejął dowodzenie. Zarządził film na Netfliksie. Doładował na stół słodkości i wodę. Siedzieli razem. Aż wreszcie wrócił tata od wyjątkowo wymagającego. klienta. Potem babcia z dziadkiem ze szpitala. I na końcu ja z długiego posiedzenia zamykającego poprzedni rok finansowy. 

Taki czas. Wakacji. Luzu. I logistycznych wygibasów opieki nad Julkiem. Chłopcem całkiem nieźle funkcjojującym, ale nie na tyle, żeby pozostawał na dłużej niż pół godziny bez wsparcia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz