sobota, 1 lutego 2014

Au-to

Łażę po sklepie dużym i przytulnym w poszukiwaniu wymęczonego, wreszcie dorobionego łoża małżeńskiego. Mija mnie wózek na zakupy, z dzieckiem wetkniętym na przodzie, które dynda sobie nogami. Dziecko na oko lat najwyżej dwa i pół. Tata zaaferowany pcha ten wózek, gada coś. Dziecko powtarza. Powtarza radośnie jak papuga wychwycone słowa. Słyszę szczebiot:
- Nie-sa-mo-wi-te po prostu.
Brzmi świetnie, więc jeszcze raz:
- Nie-sa-mo-wi-te po prostu. I jeszcze raz: - Nie-sa-wo-mi-te.
Dzieciak aktywnie koduje słownik.
Tu ziemi, tu ziemia.
- Julek, powiedz auto. Au-to.
(Męczę to auto, bo wiem, że Julek wie, że auto to auto, czyli pojazd, który robi brym-brym).
- Au.
- Au-to. To. To-to-to-to. - pomagam, koduję, zaklepuję, czaruję.
- Au. - i Julek śmieje się w głos.
- Au-to. Auto, Julek.
- Brym.
Głowa Julka pracuje w innym wymiarze naciągając mnie na jeszcze jedną i jeszcze kolejkę cierpliwości. Niesamowite. Po prostu.


4 komentarze:

  1. No tak, głowy bywają różne. Najwybitniejsze umysły nie grzeszyły super werbalną wymową. Chociażby Einstein, seplenił i zaczął mówić w wieku 8 lat :p A Julek? Julek grunt że wie o co i jak poprosić :*

    OdpowiedzUsuń
  2. A może zastosuj ćwiczenia pt.Słucham i uczę się mówić? Roszek uwielbia :)
    Rozgada się jeszcze, zobaczysz :)

    OdpowiedzUsuń