wtorek, 4 lutego 2014

Wstępniak do samodzielności odzieniowej

Julek nie garnie się do ubraniowej samoobsługi.
Nie kręci go ściąganie swoich skarpetek ani wciąganie portków.
Buty - te przy gromkiej zachęcie nawet odepnie i z moją pomocą ściągnie.
Co innego nasze kapciochy. Te uwielbia zdejmować, przekładać, komponować w swoje konstelacje.
Przy tej okazji załapię się czasem na gilgotkowy masaż. W promocji.
Od czegoś trzeba zacząć. Chyba?









4 komentarze:

  1. Ten uśmiech na koniec rozbrajający! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bierze te, które ma na podorędziu. I niech tak mu pozostanie. ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny, mamuś nie martw się - na stare lata buty ci przyniesie, niech jeszcze zgrzewkę wody przykula to nie zginiesz :D

    OdpowiedzUsuń