wtorek, 15 sierpnia 2017

Palmiarnia

Wraz z tymi wakacjami odkryłam rzecz, która pewno trwa już jakiś czas, ale nieznana mi była z powodu braku okazji do jej odkrycia, że wiele miejsc nudnych do zwiedzania i oglądania przez dzieci, uatrakcyjnia się i dostosowuje dla dzieci. To ogromne ułatwienie dla rodziców.
Ponieważ  nocowaliśmy w Poznaniu rzut beretem od znanej poznańskiej Palmiarni, niedzielny poranek postanowiliśmy wykorzystać na jej zwiedzenie. A na co, a po co, tam nic nie ma, to jest nudne - nasłuchaliśmy się w drodze do.
Tuż po dziewiątej garstka zwiedzających. Zaraz za wejściem miłe młode dziewczę wręczyło Krzysiowi mapę, która wiodła szlakiem Odkrywcy Poznańskiej Palmiarni. Zadaniem podróżnika było zdobycie pięciu pieczątek, których miejsca wskazywała mapa. Krzyś wszedł w temat jak w masło. Julka zachęcił, któremu niewiele trzeba, żeby robić to, co Krzyś, a przy tym pieczątki - to jest coś, co Julek zna i dobrze kojarzy.
Ruszyliśmy.
My powoli jak żółwie, zachwycając się egzotyczną roślinnością.
Chłopcy jak wyścigówki.
Byle szybciej zdobyć pieczątki.
W trzecim pawilonie dostroiliśmy nasze tempa i szliśmy wdychając wilgoć i ciesząc oczy bujną, niezwykłą roślinnością. Chłopaki dali się wciągnąć atmosferze miejsca. A że w pawilonie z roślinnością tropikalną można było karmić ryby (uprzednio zaopatrując się w pokarm dla rybek ze sprytnej aparatury - kubeczek 1 zł), to pobyt w pięknym miejscu wydłużył się i nabrał właściwego kolorytu. Julek uwielbia ryby. Uwielbia je oglądać i karmić. Na koniec pawilon z akwarium zwiedzał trzy razy. Raz z Radkiem i Krzysiem, drugi raz z Krzysiem, trzeci raz sam.
A my na ławeczce pośród dżungli siedzieliśmy sobie. :)

















Gdy odkrywca zdobył wszystkie pieczątki, ta sama miła pani wręczała złoty medal odkrywca palmiarni (15 zł) i dyplom (7 zł). Za dwójkę dzieci komplet 44 zł. Ograniczyliśmy się do jednego złotego medalu dla Krzysia. Julek pognał niezainteresowany nagrodą. Jego cieszyło i miało dla niego sens samo przybijanie pieczątek. Medal i dyplom wylądowałby na dnie plecaka. Czasem ułatwienia dla rodziców słono kosztują. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz