niedziela, 6 sierpnia 2017

Wakacje Malbork

W drodze nad morze zatrzymaliśmy się w Malborku.
Planując ten przystanek wybrałam trasę rodzinną, przeznaczoną dla dzieci. Niecałe dwie godziny z przewodnikiem w formie opowieści o zamku, zakonie krzyżackim i dawnych czasach w przystępny, ciekawy sposób. Dzieci w trakcie wędrówki po zamku odgadywały zagadki, za każdą otrzymywały w nagrodę literkę, z której na samym końcu utworzyły po łacińsku hasło. To hasło było im potrzebne na spotkanie z Wielkim Mistrzem, który pasował każdego odkrywcę na rycerza. Potem był tor przeszkód i pisanie gęsim piórem. Słowem niezła zabawa w samym środku zamczyska z cegły, pamiętającego średniowieczne czasy.
Wycieczka bardziej pod Krzysia. Dla Julka opowieści pani przewodnik były za trudne i raczej niezrozumiałe. Ale dzielnie podążał z grupą dzieci, czasem mając dość, czasem miewając swoje fiksacje (no bo kto zawiesza na dziedzińcu ze starą studnią konstrukcje udające artystyczne, z białego tworzywa, przypominające ogromniaste kokony, dzieciom sieci Spidermana - był więc spiaderman i spiderman wymawiany przez Julka w swoim jedynym rodzaju, który rozumiem ja i najbliższe otoczenie i za nic nie chciał ruszać dalej). Na koniec dał się pasować na rycerza, siedząc jednak na moich, zamiast klęcząc na swoich kolanach. Wielki Mistrz okazał jednak wielkie zrozumienie dla szczególnego kandydata na rycerza i wspierał chłopaka do samego końca.
Zamek robi wrażenie. Opowieści jeszcze większe. Niestety od pewnego momentu trzeba było podążać bardziej za Julkiem, jak za panią przewodnik. Myślę jednak, że każdy z nas wyniósł coś z tej wycieczki.

 

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz