Można byłoby to potraktować jako socjologiczne doświadczenie. Test na ludzkie zachowania. Albo uzasadnienie życzenia do złotej rybki.
Ten sam bohater, ta sama zabawa, różne okoliczności.
Plac zabaw nr 1.
Julek na drabinkach staje w poprzek i nie wpuszcza dziewczynki. Ręka wysunięta w bok.
- Baban. - mówi.
Dziewczynka ucieka. Przy okazji woła do innych dzieci: - Ten chłopiec jest dziwny. Nie idźcie tam!
Plac zabaw nr 2.
Julek na drabinkach staje w poprzek i nie wpuszcza chłopca. Ręka wysunięta w bok:
- Banan. - mówi.
- Eeee? - chłopiec.
- Baban! - powtarza Julek.
- A, szlaban.
Julek podnosi rękę. Szlaban otwarty. Jest przejście.
Plac zabaw nr 3.
Julek na drabinkach staje w poprzek i nie wpuszcza grupy dzieci. Ręka wysunięta w bok:
- Baban. - mówi.
Dzieci patrzą. Nie rozumieją. Włącza się mama jednego z nich.
- Wyciągajcie bilety. Trzeba podnieść szlaban.
Zabawa rozkręca się, rund jest wiele, zawsze z tym samym schematem. Do słowa "baban" dochodzi "bilet". Wszyscy mają uciechę.
To zdecydowanie ten czas. Gdy mowa nie nadąża za wzrostem i ogólnym wyglądem pięcio- sześciolatka. Mierzę się z różnymi reakcjami. W przewadze są te pozytywne. Negatywne za to potrafią znokautować. Ciągle się uczę przed nimi bronić.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Życiem każdego z nas rządzi statystyka. I tylko ona jest ważna. Nie - "zawsze/nigdy". "Coraz częściej/często/zazwyczaj" to jest to, co daje siłę. A z bolesnymi sytuacjami międzydzieciowymi mierzy się każda z nas. Słowo.
OdpowiedzUsuńIza