poniedziałek, 11 lipca 2022

Czerwony Klasztor

Ruszyliśmy wczoraj na Trzy Korony. 

Rześkie powietrze, pochmurno, prognoza przewiduje deszcz za trzy godziny. Zaczęło padać po dwudziestu minutach. Nie zrażeni szliśmy dalej. W kurtkach przeciwdeszczowych, właściwych butach. Zresztą, przecież zaraz przejdzie i przestanie. Po kolejnych dziesięciu minutach przystanęliśmy my. Z deszczu zrobiła się ulewa. A niebo zaciągnęło się na szaro -buro bez prześwitów.
Zawróciliśmy.

Lało tak jeszcze dwie godziny. Potem przyszło rozpogodzenie. Nie próbowaliśmy wchodzić drugi raz na naszą górę. Mokre rzeczy nadal były mokre. Poszliśmy więc do Czerwonego Klasztoru. Wprawdzie zatrzymaliśmy się tam idąc do Szczawnicy, ale Radka z nami nie było, a do środka nie wchodziliśmy. Tym razem zwiedziliśmy wnętrze. Bardzo klimatyczne, zniszczone, puste wnętrze klasztoru średniowiecznych kartuzów, a potem kamedułów. 

Dużo tutaj chodzimy, pogoda krzyżuje nam plany, nie poddajemy się.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz