poniedziałek, 25 lipca 2022

Gorący Potok

Między wejściem na Sokolicę i wędrówką Sokolą Percią a ostatnią wycieczką na Trzy Korony zrobił nam się dzień wolny. Słońce fajnie grzało, nie zapowiadano opadów deszczu. Pojechaliśmy na basenowe szaleństwo. Obaj synowie byli bardzo na tak. Wybraliśmy Gorący Potok w Szaflarach. Trzy zjeżdżalnie, kilka basenów z atrakcjami, w tym dwa z ciepłą wodą termalną, mnóstwo miejsca do leżenia na piasku albo zielonej trawie - co kto woli. Dwie i pół godziny zabawy dla rodziny 2+2 - 249 zł.

Julek od razu upatrzył sobie tęczowy kapelusz w basenie z wodą termalną. Woda cieplutka, grzybek łatwy do sforsowania i zjazd z niego do niegłębokiej wody. 

Ruszył też na podbój rury. Były trzy. Niebieska, czerwona i żółta. Niebieska najłagodniejsza. Tam Julek odstał w kolejce kwadrans. Zjechał. Potem wszedł na czerwoną. Bardzo podobna do tej, na której zjeżdża w Aninie. Stał w kolejce krócej. Zjechał. Na żółtą poszedł z Krzyśkiem. Ta była najszybsza. Zjazd o ostrym kącie nachylenia. Prędkość niemała. Zjechał Krzysiek. Julek postał chwilę, pomedytował i .... też zjechał. Drugiego razu nie było. Okrzyk bojowy po zjeździe był pełen emocji. :D






Na relaks i frajdę zasłużyli chłopaki.

Bardzo zaowocowały regularne zajęcia Julka na basenie. Nie miał oporów przed wchodzeniem do kolejnych akwenów, testowaniem ich, odnajdywaniem przyjemności. Na rury ustawiał się sam w kolejce. Cierpliwie czekał. Wiedział, że może zjechać, gdy zapali się zielone światło. Nie potrzebował asysty. Wiedział, co robić. Zjazdy kończyły się w brodziku, gdzie woda sięgała Julkowi do pach. Nie stanowiło to żadnego problemu. Dwa razy widziałam, jak do wyjścia przepływał kawałek pod wodą. 

Po zabawie w wodzie pojechaliśmy do Nowego Targu. Nigdy tam nie byliśmy. Poszliśmy na rynek, poszwendaliśmy się, zjedliśmy pyszne lody. I tak minął nam przedostatni dzień pobytu w Pieninach. A było to prawie dwa tygodnie temu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz