środa, 22 maja 2013

Gierki losu

Miałam chrapkę na Agatkę. Imię wybrał Radek. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że będzie chłopiec. Z nadzieją obstawialiśmy córeczkę. Ale żeby nie było, szukaliśmy też imienia dla chłopca. Szło nam opornie (bo przecież miała być Agatka). Ja chciałam Miłosza, Miłka (pasowałby do Julka). Radkowi nie najlepiej kojarzył się z Czesławem, więc stanęło na Julianie. Pozostaliśmy w kręgu poetów. ;)
Gdzieś w połowie okazało się, że Agata będzie na pewno Julkiem. Natomiast że z zespołem, to dopiero gdy rozpakowaliśmy prezent. Natomiast że taki świetny to dopiero, gdy przejrzałam na oczy.
A teraz puenta.;)
Agatka do mnie wróciła. Będzie moją chrześnicą. Uroczystość już w czerwcu.
Los nie kpi ze mnie. Obficie spełnia moje marzenia. Trochę tylko modyfikując je po drodze.

6 komentarzy:

  1. Baronku ,nic straconego zawsze jeszcze możesz mieć swoją Agatkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem zachłanna. ;) Jedna Agatka, choć córka chrzestna, wystarczy mi. :)

      Usuń
  2. Gratulacje Matko Chrzestna! :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Marto, a ja gratuluję jeszcze pięknego tekstu. Takiego, w którym waga tematu uniesiona lekkością formy mnie...powala:)
    Z pozdrowieniami z deszczowego Krakowa,
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak życie modyfikuje nasze plany, ale myślę, że sedno człowieczeństwa tkwi właśnie w tym, by z pokorą przyjmować to co daje nam los i umieć koncentrować się na tym co naprawdę ważne. Czerpać szczęście z małych radości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje Martuś, mamo chrzestna. Super....marzenia się spełniają, trzeba tylko chcieć, nie odrzucać i.... przyjmować scenariusze życia. Ty jesteś ich reżyserem.

    OdpowiedzUsuń