Wracamy!
Krzyś do przedszkola, Radek do zdrowia, babcia Krysia do Bielska, a Julek pod skrzydła babci Aldony. Czyli skok na codzienne tory.
A komary tną. Kąsają. Bzyczą i spokoju nie dają. Julkowi zlazły czerwoności z polików, oblazły go bąble od komarów. Lubią go tak samo jak my.
Pojechaliśmy dziś bandą odwieźć babcię Krysię na dworzec. Odbieraliśmy we wtorek w okrojonym składzie. Dziś już ruszyliśmy w komplecie wykurowanym i prawie zdrowym. Chłopcy przyklejeni do okien, obserwowali widoki. A ja już zacierałam ręce na naszą lipcową podróż do Bielska. Pociągiem jak zwykle. Tymczasem mamuś pojechała. My na nicnierobieniu resztę niedzieli spędziliśmy.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
To zdjęcie z tatą super!
OdpowiedzUsuń