wtorek, 8 marca 2016

Rozwój

Julek - tegoroczny sześciolatek - zaczyna mówić.
Przybywa słów samodzielnie przez niego wypowiadanych. Artykulacje dzieją się jeszcze incydentalnie, na pewno bardziej świadomie i intencjonalnie. Zbieram te wyrazy jak kolorowe paciorki. Szkatułka z kolekcją pełnieje.
Nic nie dzieje się samo. To mozolna, długookresowa i w gruncie rzeczy żmudna praca. Polega na tysiącach powtórzeń. Zakotwiczenie znaczenia wyrazów musi być bardzo głębokie aż po same cebulki. I kiedy zaczyna wydawać się, że nic nie dzieje się, nic nie zostaje, pojawia się wyraz. Nie powtórzony, ale wypowiedziany niezależnie, adekwatnie i zrozumiale. Święto w domu! :)
Krzyś nasiąkał mową, aż zaczęły te posiane, wchłonięte mimowolnie słowa wylewać. Każdego dnia więcej i więcej. Ze słów budował proste zdania. Po prostu mówił.
U Julka nie ma po prostu. U Julka są zniekształcenia, ograniczenia, zamknięcia. U Julka przyswajanie wielu rzeczy jest rozciągnięte jak gumka w znoszonych majtkach. U Julka kolejne fazy rozwoju są nieoczywiste. Tu coś potrafi, a tego jeszcze nie, tu coś wie, a tam niekoniecznie. To rozumie, tego nie. Właściwie powinien. Skończył pięć lat. U Julka nie ma powinien. U Julka czas się zacina. Rozwój toczy własnym rytmem. Za nic mając statystyczne wytyczne.
Kalendarzowy sześciolatek od niedawna z sukcesem korzystający z wychodka, zaczynający używać w komunikacji z otoczeniem wyrazy wbijane mu do głowy od roku, naśladujący gesty i proste układy taneczne z dokładnością zegarka szwajcarskiego. Dopiero co nauczył się podskakiwać i ciąć nożyczkami. Mówić ledwo zaczyna.
Postępów Julka nie odmierzamy specjalistycznymi pomiarami. Postępy Julka świętujemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz