sobota, 5 października 2013

Pierwsze Julka przedstawienie

Śledząc tę stronę w nadziei na jakieś przedstawienie Teatru 21, szczególnie wznowienie "Ja jestem ja" nie tylko dla widza dorosłego, ale i dla małego, natknęłam się na "Pippi Pończoszankę" *, spektakl w namiocie cyrkowym.
Niewiele myśląc zarezerwowałam wejściówki dla naszej rodziny, namówiłam mamę Antka, która namówiła Antka i tak w szóstkę znaleźliśmy się w świecie postrzelonej rudowłosej siłaczki, której towarzyszyli piraci-akrobaci, zwinny pan Nilsson, i oczywiście Annika z Tommy'm.
Julkowi dawałam 10, no 15 minut. Któreś z nas - Radek albo ja - miało wyjść z nim, żeby czekać na zewnątrz.
A Julek, z zupełnie nieznaną mi dojrzałością (daj mu matka szansę!), bez nadwrażliwości na dźwięk (głośno było czasami) siedział pierwszą część na kolanach taty, drugą na moich i oglądał, przeżywał, chłonął sobą to, co się dzieje wokół i trwał od początku do końca. No zaskoczył mnie. Wspaniale.
Tak więc debiut w roli widza ma za sobą. :) A ja zielone światło, żeby szukać innych wrażeń teatralnych dla obu (!) moich synów.
Przedstawienie świetne! Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dzieci popisy na trapezach i żonglerkę, sympatyczną bohaterkę zwinną i wesołą, rodzice teksty między wierszami. Było muzycznie, tanecznie, z przesłaniem. A na koniec wielka, spontaniczna zabawa na arenie.

* "Pippi Pończoszanka" to projekt artystyczny zrealizowany w ramach programu "Lato w teatrze".


Jak tu palca do buzi nie wkładać,....

... gdy się taaaakie rzeczy dzieją :)

na koniec spektaklu muzyka, tańce, radocha :)

pirat, policjant i grajek w jednej osobie

łaaaałł...

ooooo....

4 komentarze:

  1. Super! Musiało być naprawdę fajne, że tak mu się podobało.
    Pamiętam moje zaskoczenie, jak Maks w wieku około trzech lat wysiedział z zainteresowaniem na "Panu Marimbie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze żeby ten zachwyt potem wyraził jakimś słowem byłoby do reszty super! :) Julek lubi muzykę, a tam zespół muzyków przygrywał na gitarach i innych instrumentach. No i ciągły ruch scenie. Przecież Pippi to wiercipięta. Idealnie w typie moich chłopców. ;)

      Usuń
  2. Wiecie, to chyba zależy od przedstawienia. Antek został zaczarowany już na Czerwonym Kapturku - Och Teatr dawał spektakle "pod chmurką" Są nudne przedstawienia, a są dynamiczne, wciągające w świat teatru. Antek nie lubi marazmu, od zdecydowanie woli jak cały czas coś się dzieje i tak było na Pipi. Dziękujemy Martuś. Przepraszam, że dopiero teraz, ale zaczynam ogarniać net po długiej przerwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie dynamizm dobrze podziałał na chłopaków. :) Fajne to było wydarzenie.

      Usuń