W połowie ubierałam towarzystwo na spacer, w połowie ubierało się samo.
Siedzieli na ławeczce obok siebie i poszturchiwali.
Julkowi nie pasowało to, że Krzyś usiadł tam, gdzie on zwykle siada, a Krzysiowi, że Julek się szarogęsi.
- No dobra chłopaki, nie musicie się lubić, ale kochać i szanować już bezdyskusyjnie tak. Szturchaniom mówię STOP!
Głośno wyartykuowałam to, co od kilku dni siedziało mi na wątrobie.
Lżej mi się zrobiło. Choć nadal nie wiem, czy w dobrym kierunku podążam.
Chłopaki na spacerze zajęli się swoimi sprawami.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz