piątek, 5 marca 2021

Znowu zdalnie

Nieoczekiwanie, choć już bez większego zdenerwowania, odebrałam w środę około południa wiadomość od dyrektorki szkoły Julka, że szkoła od czwartku (4.03) do środy (10.03) przechodzi na tryb zdalny. U jednego z nauczycieli, który miał lekcje z większością klas, stwierdzono zakażenie koronawirusem. Drugi nauczyciel czeka na wynik testu. Z ostrożności dzieci przez tydzień będą uczyć się z domu. 

Ledwo z Julkiem wdrożyliśmy się w codzienny tryb pobudek, wyjść i powrotów. Planowanie, poranne działania w reżimie czasowym, podróż w rytmach muzy różnorakiej od Upiora z Opery przez Chłopcow z Placu Broni (żałujcie, że nie słyszycie Julka wyśpiewującego na całe gardło "Och, Ela straciłaś przyjaciela") po przedszkolne hity w typie "Stary niedźwiedź", "Karuzela" czy "Jagódki" - szeroki wybór repertuaru wozi Julek w kieszeni fotela samochodowego. Ledwo wkręciliśmy się w to jeżdzenie, gdy przyszedł email ze szkoły.

Wiadomość przyjęłam ze spokojem. Dyrektor zgodził się na zdalną pracę (w odwodzie mam możliwość skorzystanie z dodatkowego zasiłku opiekuńczego, który przedłużono do 14 marca). Julek przyjął z radością informację, że nie wstaje rano do szkoły. Wprawdzie czwartek trochę pomylił mu się z sobotą, bo nie do szkoły, bo w domu, bo taty nie ma i pojechał na zakupy. I tu musiałam zweryfikować Julka wyliczankę. Czwartek, uczymy się, tata pojechał do pracy a nie do sklepu (co zwykle robi właśnie w sobotę). Zdalne lekcje na zoomie ruszyły dzisiaj. Wczoraj robiliśmy przekazane w środę karty pracy.

Najwięcej ucieszył się Krzysiek. Woli, gdy jesteśmy w domu. Raźniej mu. Może w przerwach między lekcjami zejść i pogadać. Ma herbatę i drugie śniadanie na zamówienie. Coraz trudniej znosi zdalne lekcje. Zaczyna alergicznie reagować na teamsy. Wcale mu się nie dziwię. Jedyne pocieszenie w wiośnie, która za chwilę rozbuja się radośnie. Dłuższy dzień, cieplej, rower i popołudniami spotkania z kolegami. To jeszcze trzyma Krzysia w pionie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz